Festiwal trójek
Autor: Tomasz Leśkiewicz. Publikacja: 6 październik 2019r. godz.: 12:59.
Biało-niebiescy udanie rozpoczęli zmagania we własnej hali pokonując faworyzowaną drużynę z Wrocławia 91:85. Najwięcej punktów dla naszej drużyny zdobył Marcin Salamonik 21. Double-double zanotowali również Wojciech Pisarczyk 18 punktów i 11 zbiórek oraz Adrian Mroczek-Truskowski 14 punktów i 11 zbiórek. W następnej kolejce na wyjeździe zmierzymy się z Sokołem Łańcut.
Pogoń Prudnik - WKK Wrocław 91:85 (27:27, 24:24, 23:20, 17:14)
Pogoń: Salamonik 21 (7x3), Pisarczyk 18 (1x3, 11 zb, 7as), Suliński 15 (5x3, 7 as), Mroczek 14 (11 zb. 7 as), Mordzak 12 (1x3, 8 zb), Garwol 6 (2x3), Nowakowski 5, Sanny 0.
WKK: Koelner 22, Prostak 21, Niedźwiedzki 18, Jędrzejewski 11, Uberna 9, Patoka 4, Kroczak 0, Matusiak 0, Sitnik 0.
Przed rozpoczęciem spotkania prezes Pogoni Dariusz Lis wręczył mały upominek Tomkowi Prostakowi. Dziękując tym samym za grę w naszych barwach.
Zebrani kibice w hali Obuwnika mogli być zadowoleni z wysokiego poziomu jakie prezentowały obie drużyny. Pierwsze minuty spotkania były niezwykle wyrównane, a prowadzenie co chwilę ulegało zmianom. W drugiej części tej kwarty biało-niebiescy zdołali nawet wyjść na 7 punktowe prowadzenie (18:11). Jednak drużyna gości nie zamierzała odpuszczać i szybko odzyskała prowadzenie 23:22. Ostatecznie po pierwszej odsłonie na tablicy wyników był remis po 27. W drugiej kwarcie przebieg spotkania niewiele uległ zmianom, a po jej zakończeniu był nadal remis po 51.
Po zmianie stron podopieczni trenera Niedbalskiego ruszyli do ataku. Szybka i agresywna gra pozwoliła rywalom zdobyć seryjnie 10 punktów z rzędu (61:51). Wówczas do odrabiania strat ruszyli biało-niebiescy. Zaczął trafiać Wojciech Psiarczyk, a także zza łuku Salamonik, Suliński oraz Mroczek Truskowski. W tym czasie WKK zdobyło tylko 7 punktów przy 17 naszej drużyny. Przed końcem trzeciej kwarty równo z syreną, kolejną trójkę w tym spotkaniu popisał się Marcin Salamonik, dzięki czemu prowadziliśmy 74:71. Decydująca odsłona również miała wyrównany charakter. Dopiero w 37 minucie spotkania wrocławianie po trafieniu zza linii 6,75 Jakuba Koelnera wyszli na 5 punktowe prowadzenie 82:77. Po przerwie wziętej przez trenera Michalaka Pogoń dwukrotnie trafiła za trzy, a chwilę później swoje punkty dołożył kapitan drużyny Grzegorz Mordzak doprowadzając do remisu po 85. Do końca meczu punktowała już tylko Pogoń. Najpierw po raz siódmy w meczu zza łuku trafił Marcin Salamonik, a później z linii rzutów osobistych punktował Grzegorz Mordzak przypieczętowując wygraną biało-niebieskich 91:85.
Nasza drużyna w całym meczu trafiła 17 razy zza linii 6,75 i rozdała 26 asyst. Wygraliśmy również zbiórki 39 (16-23) - 33 (6-27).
"Przyjechało do nas WKK Wrocław. Przez niektórych fachowców typowany, jako jeden z głównych faworytów tej ligi. Pamiętam jeszcze ze swojej gry w innych klubach, że tutaj się nigdy łatwo nie grało. Tu mało kto wygrywa. Nie wiem, tutaj jakby dostajemy 200 procent do wszystkiego, do każdej zdolności. Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. WKK gra bardzo szybko, bardzo agresywnie. Też mają 6-7 bardzo dobrych zawodników. Młodzież, która może tam nigdzie nie jest tak bardzo znana, ale z roku na rok robi postępy. Założyliśmy sobie przed ligą, że u siebie nie przegrywamy. Dzisiaj to potwierdziliśmy. W tym sezonie mamy 9-10 zawodników. U nas każdy, nie ważne czy ja, czy Wojtek Pisarczyk czy Tomek Nowakowski, czy Grzesiu Mordzak. Każdy z nas może w meczu zaskoczyć. Może być bohaterem, a i tak zawsze bohaterem jest drużyna. Gdyby jeszcze te „grzyby” z pod kosza w pierwszej połowie wpadały. To można powiedzieć, że byłoby bardzo dobrze. Wiadomo cieszę się, ale statystyki schodzą na dalszy plan. Jeszcze pocieszymy się tym meczem jeden, dwa dni. Od poniedziałku zaczynamy przygotowania do gry na jeszcze trudniejszym terenie w Łańcucie." – mówi Marcin Salamonik, zawodnik Pogoni Prudnik.
"Oceniam ten mecz na duży plus. Nawet na piątkę z plusem. Walczyliśmy do końca, było ciężko. Mieliśmy dużo rzutów otwartych i je wykorzystaliśmy. Zostaje nam tylko się cieszyć z tego. Mam nadzieję, że będziemy „bili się” o najwyższe cele. Wszystko jest w naszych rękach i dłoniach. Nie trzeba patrzeć na innych, trzeba patrzeć na siebie i brać się do pracy.. Łańcut to ambitny zespół. Jak zawsze trener Kaszowski zbiera fajną ekipę, waleczną, utalentowanych chłopaków. Będziemy musieli stawić temu czoła. Mam nadzieję, że z taką samą energią przystąpimy do tego spotkania. Cieszę się z wygranej. A czy rzucę dwa punkty, czy zero. Czy będę siedział i mógł klaskać chłopakom z pięknych akcji, to drugorzędna sprawa. Kibice z Prudnika zawsze pokazują charakter i są szóstym zawodnikiem na parkiecie, więc tylko pogratulować. Cieszę się, że mogę tutaj grać i słuchać takiego dopingu przez cały mecz. W końcówce spotkania ten doping nas poniósł. Drużyna z Wrocławia pewnie miała przycięte skrzydła. Wielkie chapeau bas i ukłony dla wszystkich kibiców zgromadzonych w hali. Potrafimy rzucać, pokazaliśmy to. Mamy zwycięstwo i teraz trzeba się cieszyć." – mówi Adrian Suliński, zawodnik Pogoni Prudnik.
- "Spałem dwie kwarty. Dobrze, że budzik mnie obudził w czwartej. Najważniejsze, że te rzuty wpadły i mogliśmy się cieszyć z dwóch punktów. Chwała wszystkim chłopakom w drużynie, bo mecz był wyrównany i walczyliśmy o każdą klepkę na parkiecie. Morale w drużynie wzrosły, będziemy mądrzejsi i lepsi po tym spotkaniu. Jak mówiłem wcześniej to jest bardzo dobra drużyna i wiedzieliśmy o tym. Kibice to szósty zawodnik, twierdza prudnicka. Gra się tutaj rewelacyjnie. Zarówno w Opolu, jak w Prudniku był bardzo dobry doping, chwała za to naszym kibicom. Nasza prudnicka hala bardziej nam sprzyja." – mówi kapitan drużyny i asystent trenera Grzegorz Mordzak, Pogoni Prudnik.
fot. D. Wicher - Tygodnik Prudnicki
Co teraz? Powrót do przeglądania aktualności lub przeczytaj inne ciekawe artykuły.