Zabójcze pięć minut
Autor: Tomasz Leśkiewicz. Publikacja: 12 grudzień 2021r. godz.: 17:47.
Biało-niebiescy pomimo prowadzenia do przerwy 46:36, dali sobie wyrwać wygraną przegrywając z Ryczerzami Rydzyna 81:87. Najwięcej punktów dla Pogoni zdobył Tomasz Nowakowski 20, dokładając do tego 11 zbiórek.
Pogoń Prudnik – Rycerze Rydzyna 81:87 (20:17, 26:19, 15:30, 20:21)
Pogoń: Nowakowski 20 (11 zb), Mordzak 15, Madziar 14, Garwol 12, Sanny M. 8 (9 as), Żebrok 8, Nowicki 4.
Rycerze: Chanas 26, Milczyński 20 (14 zb), Smolak 12, Sanny S. 12, Kasiński 11, Domagała 6, Świerczyk 0, Nawrocki 0, Sobiech 0.
Przez całą pierwszą kwartę toczyła się wyrównana walka. Prowadzenie często przechodziło z rąk do rąk i nie było wyższe niż 2-3 punkty. Po 10 minutach gry po celnym rzucie zza linii 6,75 Grzegorza Mordzaka prowadziliśmy 20:17. Z początkiem drugiej odsłony biało-niebiescy nabrali wiatru w żagle i po blisko 15 minutach gry po punktach Tomaszów Nowakowskiego i Madziara prowadziliśmy już 32:22. Pod koniec pierwszej połowy nasza przewaga wzrosła do 16 punktów. W tym czasie biało-niebiescy prezentowali skuteczną grę w ataku i dobrą obronę. Jednak Rycerza za sprawą Smolaka, który dwukrotnie trafił za 3, pokazali, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Po 20 minutach prowadziliśmy 46:36. Wydawało się, że Pogoń po zmianie stron będzie kontynuowała dobrą grę, którą prezentowała do przerwy. Podopieczni trenera Jędrzeja Jankowiaka ruszyli do błyskawicznego ataku. W kilka minut po rzutach z dystansu Chanasa i Kasińskiego doprowadzili do remisu po 51, a chwilę później wyszli na prowadzenie. Naszą drużynę „zamurowało” nie potrafiła odpowiedzieć na zabójczy cios Rycerzy. Wciągu 5 minut gry przeciwnicy zdobyli 20 punktów, a Pogoń zaledwie 5. Pod koniec 3 kwarty Tomasz Nowakowski doprowadził do remisu po akcji 2+1, ale ostatnie minuty tej części gry ponownie należały do przyjezdnych, którzy po 30 minutach prowadzili 66:61. Zespół z Wielkopolski w czwartej kwarcie miał już 6 punktów przewagi 79:73. Wówczas z dystansu trafili Garwol i Nowakowski doprowadzając do kolejnego remisu po 79. W odpowiedzi z odległości 10 metra trafił za trzy punkty Mateusz Kasiński. Rycerze zdołali jeszcze w końcówce zwiększyć swoje prowadzenie rzutami osobistymi ostatecznie wygrywając 87:81.
Za tydzień Pogoń uda się na mecz do Oleśnicy, a jeszcze przed świętami zagramy awansem mecz rewanżowy w Jeleniej Górze.
- Pierwsza połowa była kontrolowana przez nas w obronie i ataku. Mobilizowaliśmy się w szatni, że to nie jest jeszcze koniec meczu. W trzeciej kwarcie może przyjść jeszcze słabsza gra i tak się stało. Drużyna z Rydzyny zmieniła obronę. Przy naszej bardzo słabej skuteczności rzutowej nie mogliśmy sobie z nią poradzić, przede wszystkim w 3 kwarcie. Później gra punkt za punkt, nerwówka do końca. Dzisiaj to my byliśmy gorszą drużyną. W pierwszej połowie był pilnowany Chanas (przyp. red. 10 punktów do przerwy). To jest taki zawodnik, któremu da się wstrzelić to na pewno zaskoczy i będzie grał. Wiadomo jest to doświadczony gracz, tego się też obawialiśmy. W trzeciej kwarcie miał swoje pięć minut i je wykorzystał. Gratulacje dla przeciwników. Zabrakło w końcówce trochę szczęścia. Przy remisie po 79 z dużej odległości Kasiński trafił trójkę, która mu tam wpadła i zrobiło się trzy punkty. Było mało czasu. Nie mieliśmy skuteczności dzisiaj zza łuku (przyp. red 6/26) i to był problem. – powiedział po sobotnim meczu trener Pogoni Tomasz Michalak.
fot. D. Wicher
Co teraz? Powrót do przeglądania aktualności lub przeczytaj inne ciekawe artykuły.
