O krok od ćwierćfinału
Autor: Tomasz Leśkiewicz. Publikacja: 7 kwiecień 2024r. godz.: 20:14.
Biało-niebiescy w hali Obuwnika pewnie pokonali akademików z Torunia 102:72. Podopieczni trenera Michalaka już po pierwszej połowie prowadzili 62:35. Świetne zawody rozegrał Stanferd Sanny, który zdobył 25 punktów. Natomiast mecz z double-double zakończył Tomasz Nowakowski 13 pkt i 13 zb.
Pogoń Prudnik – AZS UMK Toruń 102:72 (31:14, 31:21, 17:18, 23:19)
Pogoń: S. Sanny 25, Prostak 16, Nowicki 15, Nowakowski 13 (13zb), Garwol 10, Stalicki 9, Mordzak 9 (8 as), M. Sanny 4, Madziar 1, Kociuga 0, Jadaś 0, Gnilka 0.
AZS: Kobus 14, Grochowski 13, Lipiński 11, Sowiński 8, Szczepanik 7, Szymański 6, Bierwagen 5, Maćkiewicz 4, Łazarski 2, Tradecki 2.
Stan rywalizacji: 1:0 dla Pogoni (do 2 wygranych)
Pierwsze minuty spotkania były wyrównane tylko do stanu 4:3. Od tej chwili Pogoń zaczęła szybko “odjeżdżać” rywalom. Po punktach Nowakowskiego oraz Nowickiego po 3 minutach gry prowadziliśmy 11:3. W tym momencie trener gości Kamil Michalski poprosił o czas. Nie wybiło to jednak z rytmu gry naszej drużyny. Pogoń jeszcze bardziej podkręciła tempo i po dziesięciu minutach prowadziła z przewagą 17 oczek (31:14). Początek drugiej odsłony to nadal świetna gra biało-niebieskich. Po serii 17:5, było już 48:19. Akademicy nie mogli znaleźć skutecznej recepty na poczynania podopiecznych trenera Michalaka, którzy po pierwszej połowie prowadzili aż 62:35. Po zmianie stron gra obu zespołów się wyrównała. Torunianie zdołali nawet nieznacznie wygrać trzecią kwartę 18:17. W kolejnych minutach spotkania Pogoń kontrolowała już tylko wydarzenia na parkiecie. Trener Michalak mógł dać odpocząć swoim podstawowym zawodnikom, częściej rotując składem. Przypomnijmy, że rywalizacja w drugiej rundzie toczy się do dwóch wygranych. W najbliższą sobotę Pogoń uda się na mecz do Torunia. Jeśli prudniczanie wygrają również w Grodzie Kopernika to awansują do ćwierćfinału, gdzie zmierzą się z drużyną z pary Energa Warszawa - Bozza Kraków (pierwszy mecz wygrany przez Energę 98:84).
“Pierwszy raz w karierze grałem z Toruniem. Nigdy nie byłem w tym mieście, będzie okazja. Moje 25 punktów to praca całego zespołu. Kluczem była determinacja. Trochę tego brakowało w meczach ligowych, szczególnie w ostatnich. Nie mieliśmy takiego meczu w tym sezonie. Był to bardzo ważny mecz przed własną publicznością, ale byliśmy skoncentrowani i to chyba dało taki efekt. Podeszliśmy do tego meczu z dużą pokorą. Idziemy do przodu od tych Kątów Wrocławskich, od tej drugiej połowy, oczywiście, bo przegrywaliśmy 22 punktami. Mam nadzieję, że tak będziemy szli cały czas. Trochę już zdrowie wróciło, bo mieliśmy problemy zdrowotne. Nie da się ukryć trenowaliśmy w sześć osób, graliśmy 3x3. Bardzo dużo dał nam doping. Wiem, bo byłem po obu stronach, grałem tutaj też w innych drużynach na parkiecie w Obuwniku. Tutaj gra się ciężko, kibic to jest szósty zawodnik. Apelujemy z tego miejsca o to żeby to wsparcie było, bo wtedy lepiej nam się gra, jak mamy własnych kibiców. Musimy małymi krokami, po kolei, każdy mecz wygrywać, iść do przodu. Nie patrzeć w daleką przyszłość. Powoli z pokorą. Osobiście nigdy nie kalkulowałem, trzeba grać, wygrywać a co będzie to będzie. “ - mówił po zakończonym spotkaniu Stanferd Sanny.
Co teraz? Powrót do przeglądania aktualności lub przeczytaj inne ciekawe artykuły.
